Aktualizacje Google, które mogłyby dotknąć... Google
Artykuły17 maja 2016
Jak sądzicie, jak często Google obrywałoby za łamanie własnych wytycznych, gdyby było traktowane jak każda inna strona? W historii zapisało się co prawda kilka sytuacji, w których Google ukarało samo siebie, jednak osobiście uważam, że były to typowe "pokazówki" wynikające z negatywnego buzzu w sieci i z chęci uciszenia go przez próbę zapewnienia, że Google traktuje każdą stronę tak samo.
Jedna z takich sytuacji miała miejsce w 2012 r., a chodziło o akcję promocyjną dla Google Chrome. Google wynajęło do jej przeprowadzenia zewnętrzną agencję, ta z kolei zaprosiła do współpracy bloggerów publikujących artykuły sponsorowane z linkami... dofollow. Czyżby pracownicy Google naprawdę nie pamiętali o tym, że wyszukiwarka zakazuje płatnych linków i nie przekazali tak istotnej infomacji podwykonawcy? Z tego artykułu wynika, że agencja nie tylko wiedziała o tym, ale także przekazała takie zalecenia webmasterom, tylko nie miała nad tym pełnej kontroli, stąd nieliczne - zdaniem agencji - linki bez atrybutu nofollow. Z kolei Google wypierało się zamówienia kampanii polegającej na opłacaniu wpisów sponsorowanych, więc sprawa została tak zakręcona, że nigdy nie dowiemy się 100% prawdy. To, co najważniejsze w całym tym wydarzeniu, to że Google postanowiło nałożyć karę samemu sobie, przez obniżenie PR i pozycji strony przeglądarki Google Chrome.
OK, mamy karę ręczną za backlinki, a jak mogłyby ocenić wyszukiwarkę jej własne update'y algorytmu?
PANDA
Nie lubi m.in. kopiowanej treści, np. tego samego artykułu opublikowanego na różnych stronach.
This update is designed to reduce rankings for low-quality sites - sites which are low-value add for users, copy content from other websites or sites that are just not very useful.
źródło: https://googleblog.blogspot.com/2011/02/finding-more-high-quality-sites-in.html
Tymczasem nierzadko dochodzi do sytuacji, w których ten sam wpis jest publikowany na kilku blogach prowadzonych przez Google. Oto przykłady:
- https://googleblog.blogspot.com/2011/11/giving-you-fresher-more-recent-search.html
- https://search.googleblog.com/2011/11/giving-you-fresher-more-recent-search.html
Wpisy te zawierają zwrotne linki informujące o tym, że artykuł został wykorzystany także na drugim blogu. Nie ma jednak wskazania kanonicznej wersji ani blokady indeksacji któregoś z tych tekstów.
PINGWIN
Nie lubi sztucznych linków, w szczególności tych opatrzonych anchorami z pozycjonowanymi keywordami. Przez niego niektórzy boją się m.in. linkować wzajemnie kilku swoich produktów, w przeciwieństwie do samej wyszukiwarki, której stopki blogów wyglądają jak poniżej:
Tu z kolei widać sidebar na jednym z blogów:
ABOVE THE FOLD/TOP HEAVY
Pamiętacie aktualizację z 2012 r., w wyniki której oberwały niektóre strony emitujące dużą ilość reklam? Zgodnie ze źródłem, aktualizacja miała na celu pogorszyć widoczność stron, na których w pierwszej kolejności znajduje się sporo reklam i aby dotrzeć do głównej treści, trzeba przewinąć stronę.
If you click on a website and the part of the website you see first either doesn’t have a lot of visible content above-the-fold or dedicates a large fraction of the site’s initial screen real estate to ads, that’s not a very good user experience. Such sites may not rank as highly going forward.
Hmm, no cóź... oto jak aktualnie prezentują się wyniki dla niektórych fraz. Dodam, że mam rozdzielczość 1600x900, czyli całkiem sporą, a w Google ledwo załapały się 2 wyniki organiczne.
Dodam, że Google AdSense zachęca do maksymalnego wykorzystania miejsca na stronie do zamieszczenia reklam. Na kilku swoich stronach mam wstawione pojedyncze jednostki reklamowe i niejednokrotnie otrzymywałam wiadomości zachęcające do wstawienia kilku dodatkowych reklam. Ciekawe, czy przy okazji kolejnej aktualizacji "Top Heavy" - o ile taka wyjdzie - straciłabym pozycje z powodu przesycenia strony jednostkami reklamowymi od... Google.
Niektóre z powyższych przykładów może i są nieco przesadzone i mogą prowokować zagorzałych zwolenników Google do obrony wyszukiwarki. Uważam jednak, że w wielu sytuacjach Google zbyt mocno wykorzystuje swoją silną pozycję wiedząc, że wszystko ujdzie im płazem.
Pojawia się też inny problem i to dużo ważniejszy niż sam fakt ukarania Google przez... Google.
Mimo swoich wpadek (np. z kampanią Chrome'a) zespół odpowiedzialny za opracowanie wytycznych i egzekwowanie kar za ich naruszanie, nie jest w stanie zrozumieć przeciętnych właścicieli stron i odpuścić im widząc, że nawet Google miało problem z nadzorowaniem zleconej na zewnątrz kampanii reklamowej, z linkowaniem pomiędzy swoimi serwisami, z powieloną treścią czy nadmierną ilością reklam - zarówno zalecanych przez zespół Google AdSense, jak i wyświetlanych w SERPach linków sponsorowanych w ilości 4 jednostek nad wynikami organicznymi.
Agencje reklamowe starają się dobrze wykonywać swoją pracę, ale nie powinny odpowiadać za niedopatrzenia w stylu pozostawienia linów pozycjonujących w niektórych opłaconych publikacjach. Nawet ostatnio opublikowany został tekst w postaci ostrzeżenia dla bloggerów, którzy publikują recenzje produktów otrzymanych za darmo i czasem wstawiają do nich linki pozycjonujące - nawet jeśli w ogóle nie wiedzą, co daje taki link i jeśli w rozmowie o testach nie padła sugestia odnośnie podlinkowania strony produktu. Z kolei powielanie treści jest standardowym problemem wielu sklepów i to znacznie trudniejszym do obejścia, niż problem dotyczący publikowania tego samego artykułu na kilku blogach.
Macie jeszcze jakieś przykłady naruszania wytycznych Google przez wyszukiwarką? Dodajcie je w komentarzach.